|
Lipowa aleja w Nowych Ramukach |
|
Afrykańskie klimaty nad Przykopem |
|
|
|
|
Bujność przykopskiej przyrody |
Droga powrotna z Nowego Przykopu do starego
Przykopu, chociaż krótka, jest malownicza. Wiedzie grzbietem wzgórz, z których dogodnie
ogląda się wnętrze malowniczego torfowiska z kikutami obumierających brzóz i
olch, kępami łozin otoczonych szuwarami, turzycami, skrzypem, kryjącymi kałuże niewidocznej
wody, po której uwijają się kury, dzikie kaczki, perkozy, spacerują bociany.
|
Kto kogo - sroka wojowniczka |
Przylegające pola penetrują kruki, sroki,
gawrony, skowronki, szpaki...
Często pod zaoraną powierzchnią ryją
krety, zostawiając po sobie ślady podziemnych ścieżek i kopce.
|
Paralotniarz |
Wiosną i latem można zaobserwować
polowania bocianów. Lubią chodzić za pługiem odwalającym skiby żyznej ziemi,
albo za kosiarką kładącą pokotem trawę lub zboże. Idąc grzbietem
sfotografowałem bociana szybującego tuż nad ziemia w kotlinę łąki.
|
Lato w Nowym Przykopie |
Mijam potem staw pod polnym pagórkiem
oddzielającym go od torfowiska. Jest odkryty. Tylko lustro zarasta turzycami,
trzcinami, pałkami wąskolistnymi, dając schronienie dzikim kaczkom i kurom.
|
Przede mną wciąż obiecujące perspektywy |
Za ostatnim siedliskiem wchodzę na łąki i
pola do Przykopu, przekraczając strumień. Kiedy wejdzie się na kolejne wzgórze,
można zobaczyć linię wysokiego napięcia malejącą w perspektywie odległych pól,
a patrząc w kierunku czerwonego domu z zielonymi okiennicami, można dostrzec
sarny pasące się nad rowem odwadniającym soczystą łąkę, żurawie chodzące między
kępami krzaków.
|
Powitanie wiosny |
|
Szron w roli pejzażysty |
Często płoszę lisa polującego w
zakamarkach łąki. Lisy spotykam nadzwyczaj często. Po szczepieniach przeciwko
wściekliźnie przestały chorować. Skutkiem tego coraz rzadziej widać zające.
|
Buszujący w zbożu |
Teren jest tak pofalowany i zarośnięty,
że potrafię w nim podejść do saren na odległość dogodną do robienia ich
portretów. Koziołki pasą się owsem albo niedojrzałym żytem. Gęste rośliny
krępują ich ruchy. Nie mogąc uciec gwałtownymi susami, dają się fotografować.
|
Któż to, ach któż to? |
Grzbiet wzgórz pozwala wejrzeć w
perspektywę polnej drogi przybranej w szatę łanów kukurydzy, pszenicy, żyta
ozdobionego atramentowymi chabrami.
|
Wiosna przychodzi tu na pewno |
Ze spaceru wracam zazwyczaj w ciepłych
promieniach słońca, w porze śniadania. To dobry początek dnia.
Że też ja nigdy tam nie byłam, a to przecież tak blisko...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńW pierwszej chwili Przykop nie robi wrażenia. Z Przykopem jest dokładnie tak, jak z Podlasiem. Melchior Wańkowicz mówił, że takie okolice ujawniają swoje piękno dopiero wtedy, gdy zacznie się je zwiedzać konno, rowerem, piechotą. Potwierdzam, sam tego doświadczyłem. Dopiero ruch ujawnia urodę Przykopu. Przejazd samochodem asfaltową drogą nie daje żadnego pojęcia o tym miejscu.
OdpowiedzUsuńto nie tylko Przykopu dotyczy :-)
Usuń