Rzadziej
chodzę w stronę Butryn. Jeśli już spaceruję, to najchętniej drogą odbiegającą w
lewo przed Pokrzywami, mniej więcej na wysokości masztu telefonii komórkowej. Zarastająca
i rzadko używana, o głębokich, wypełniających się często kałużami
koleinach, wiedzie przez zagajnik głogów, gdzie co roku zbieram owoce na
nalewkę (pyszną), i przez powracający samorzutnie las.
Śmiała śmieć zepsuć mi zdjęcie |
Za porzuconą łąką, która
tonie pod mierzwą trawy, dzikich chwastów (jakże pięknych podczas kwitnienia),
ziół, rozlewa się wąski i długi staw.
Podchodząc doń pod osłoną zielska i głogów, dość często spotykam czaple, czarne
kury, dzikie kaczki. Trudno zgadnąć, co robią w tym błotnym rozlewisku, podczas
suszy odsłaniającym czarny muł.
Kwiaty dziczego SPA |
Dla dzików staw jest godnym uwagi SPA.
Przypuszczam, że po kąpieli wyglądają lepiej niż kuracjusze po borowinowych
okładach.
Jesień w Butrynach |
Droga
wiedzie w kierunku skrajnych siedlisk butryńskich przez porzucone pola, na
które wkroczył las. Odbijam potem w lewo ścieżką w łanie nawłoci, jesienią tworzących
malowniczą kompozycję ze ścianą brzóz.
Konie stworzone do odpoczynku |
Dalej
jest już wybieg dla koni. Potrafią ładnie pozować na tle jesiennych drzew,
nieopodal najdalszego, chyba, siedliska w Butrynach.
Jesienne klimaty w Butrynach |
To powód, by łazić wokół Butryn |
Ze
wsią łączy owo siedlisko malowniczo pokręcona droga wśród leśnych zagajników, pól i łąk,
pagórków zasłaniających urokliwe stawy w obniżeniach terenu.
W stronę Butryn |
Wyjazd
z gospodarstwa łączy się obok skromnego metalowego krzyża z duktem, który opuszcza
przykopski las pomiędzy dwoma porzuconymi siedliskami.
Niezwykłe siedlisko |
Jedno z nich straciło
gospodarza całkiem niedawno. Stoi na wzgórzu w otoczeniu starych drzew za
rozległym polem strzeżonym przez prowizoryczne siedzisko dla myśliwych, którzy
mają bronić upraw przed dzikami. W dole rozlewa się zarośnięty łanem szuwarów
staw odwiedzany przez żurawie i czaple.
Brama do siedliska |
Ostatnio jednak zauważyłem przed
obejściem wielką hałdę piachu. Czyżby do tego domostwa wracała nadzieja?
Lato w Butrynach |
Ściana
lasu za siedliskiem odbiega w stronę Butryn i starych topól nad polną drogą.
Konary drzew poraziła jemioła. Zimą topole sprawiają wrażenie, jakby nie
zrzuciły listowia. Długo chyba nie pociągną.
Porzucona przydomowa kapliczka w konwaliach |
Droga
z Przykopu, opuściwszy las, biegnie wzdłuż ogrodzenia z okrągłych kłód i
siatki, jaką otacza się w lesie szkółki i młode nasadzenia. Owo ogrodzenie chroni
malownicze ruiny porzuconego przed laty gospodarstwa, wokół których wiekowe graby, lipy i klony utworzyły zdziczały, leśny w charakterze park.
Tajemniczy ogród |
Za każdym
razem, zaglądając w jego wnętrze, przypominam sobie wzruszające sceny filmu
Agnieszki Holland „Tajemniczy ogród”. Wyobraźnia podpowiada, że musiała to być przepiękna
siedziba gospodarza obdarzonego poczuciem piękna i estetyki, żyjącego w silnym związku z
przyrodą enklawy.
Wiosną
ruinę ocienionej kapliczki zdobi łan bujnie kwitnących konwalii. Latem pobocza
drogi różowieją kępami macierzanki.
Kwietniowy klon nad tajemniczym ogrodem |
Zbliżając się do końca ogrodzenia od Przykopu, zwalniam
– zaraz po prawej stronie otwiera się łąka obiecująca spotkanie ze zwierzętami.
Nad siedliskiem zapadła niezmącona cisza. Jedynym śladem ludzkiej aktywności jest wprawiający w zdziwienie porządek ładnie utrzymanej drogi do ruin w szpalerze wybujałych już sadzonek drzewek.
Nad siedliskiem zapadła niezmącona cisza. Jedynym śladem ludzkiej aktywności jest wprawiający w zdziwienie porządek ładnie utrzymanej drogi do ruin w szpalerze wybujałych już sadzonek drzewek.
Dzika róża z pobocza polnej drogi |
Jakżesz pięknie poszybował w kadrze |
Dojeżdżając
do zwartych zabudowań Butryn, trzymam aparat fotograficzny w pogotowiu. Czasem
zdarza się bowiem złapać przelatujące bociany na tle nieba pomiędzy
rozchwierutanymi topolami albo stada żurawi i bocianów wspólnie żerujących na
ścierniskach po zżętym zbożu lub na łąkach.
Popas na ściernisku |
W stronę Butryn i porzuconych siedlisk |
Do
domu wracam przez las. Droga wiedzie najpierw przez bujne zarośla dzikich malin
i jeżyn, a kiedy minie porębę, wpada w suchy sosnowy bór, który zagarnął dawne
pola. Przed Przykopem otwiera się jeszcze łąka za ogrodzeniem chroniącym przed
dziką zwierzyną. Potem już tylko kilka zakrętów, kilka poprzecznych dróg
gospodarczych dzielących las w nieregularne figury geometryczne i wreszcie granica
Przykopu z napisem: - Babo i chłopie, witajcie w Przykopie. Zawsze więc czuję się przywitany. I dobrze mi z
tym.
Nic mi tak nie poprawia humoru jak wspomniany napis powitalny w Przykopie :) A swoją drogą, chyba nie tylko konie są stworzone do odpoczynku. Od lat towarzyszy mi przekonanie, że ja też :)))
OdpowiedzUsuńNie jesteś osamotniony w swoim odczuciu.
OdpowiedzUsuń