czwartek, 21 stycznia 2016

Enklawa



Butryny

Okolica ma swoją długą historię. Odnotowano tutaj ślady prehistorycznego osadnictwa, charakterystyczne dla późnego paleolitu po ustąpieniu ostatniego zlodowacenia: krzemienne i kościane groty, włócznie; dla epoki kamiennej ślady przenośnych obozowisk nad Jeziorem Kośno, w miejscu nieistniejącej już leśniczówki w Mendrynach; rozrzucone wszędzie artefakty: kamienne i kościane mikrolityczne zbrojniki nad Łyną i brzegami Jeziora Łańskiego, fundamenty prymitywnej drewnianej osady w Ząbiu.




Potem odkrywano pozostałości kultury pucharów lejkowatych w okolicach Butryn i Bałd, amfor kulistych w okolicach Butryn, Jełgunia, Chaberkowa, ceramiki sznurowej koło Jełgunia, a także narzędzia, pozostałości osad, cmentarzyska, ślady potwierdzające początki prymitywnego rolnictwa. Wszystkie te znaleziska świadczyły też o niezwykłej skłonności ówczesnych ludzi do migracji na skalę nie ustępującą współczesnym wędrówkom ludów.

Butryny w jesiennej zadumie: http://www.panoramio.com/photo/18719178

Bałdy
Bałdy - kosmodrom

Skąd nazwa Bałdy (1418 r.) - trudno zgadnąć. Niektórzy wywodzą nazwę od imienia pruskiego Baudie. Wiem tyle, że wieś to nieco młodsza, rycerska, siostra Butryn (rycerz Hartman za nadanie 60 włók ziemi przez Wielkiego Mistrza, Michała Kuchmester’a von Sternberg’a, był w obowiązku osobiście stawać w rynsztunku i konno w każdej wojennej potrzebie).





Biskupia aleja w Bałdach http://www.panoramio.com/photo/19316323


Po prawej  stronie alei  biskupiej za lasem skrywa się niezwykły matecznik:
http://petrelpiotr.blogspot.com/2016/01/bobry-to-sprawiy.html


Nowa Wieś

Nowa Wieś (1801-1802 r.) - wiadomo - jest nowa w stosunku do swoich starszych „sióstr” w enklawie.











Nowa Wieś

O plemiennej historii tych okolic niewiele wiadomo. Gdzieś tutaj przebiegało pogranicze oddzielające w niewyraźny sposób terytoria Galindów zasiedlających dorzecze Krutyni i obszar Wielkich Jezior Mazurskich od terytoriów Sasinów żyjących bardziej na zachód. Krzyżacy nie przyznawali sobie zasług w podboju Galindii. Miejscowa legenda o wyginięciu Galindów nawiązuje do wyprawy wojów na Mazowsze, którzy rzekomo wyszli na nią bez broni za namową wieszczki - podobno mściła się w ten sposób na mężczyznach za wycięcie całego pokolenia dziewczynek z obawy przed głodem.








Z Przykopu do Nowej Wsi

Galindom przypisywano sojusz z Gotami najeżdżającymi cesarstwo rzymskie, a także migrację na Półwysep Iberyjski.
O Sasinach wiadomo jeszcze mniej. Niektóre źródła traktują Sasinów jak szczep Galindów, który w czasach upadku Cesarstwa Rzymskiego stał się odrębnym plemieniem.






Spadkobierca

Cokolwiek by jednak nie sądzić o niepewnych danych historycznych, te peryferyjne, zdawałoby się, tereny Warmii i Mazur są naznaczone piętnem odległej przeszłości, żmudnie odkrywanej przez pruskich i niemieckich, polskich, a także szwedzkich archeologów z Uniwersytetu w Upsali. To Szwedzi zaczęli wskazywać na jakieś przedziwne powiązania Prusów z Wikingami i Celtami. Czasem wpadam w zdumienie, docierając do tak egzotycznych informacji. Okazuje się bowiem, że w tej ścisłej Europie enklawa tkwi po uszy od zarania postglacjalnych dziejów.

Legendę Galindów pielęgnuje się dzisiaj w Iznocie nad Krutynią. Ciekawi tematu mogą sięgnąć choćby do linku: http://www.mazury.com.pl/galindia/

Bałdzkie konie

Spacery po polach wokół Przykopu nie trwają długo, dwie, góra trzy godziny, nawet jeśli wybieram ścieżki z dala od polnych dróg i wkraczam w ostępy samosiejek lub zasadzonych lasów, które opanowują porzucone pola i łąki, zarastają fundamenty po opuszczonych siedliskach. 





Osierocony dom

Przykop, Nowy Przykop, Pokrzywy, Nowa Wieś, Bałdy i Butryny tworzą na mapie i zdjęciach satelitarnych okazałą plamę w leśnym masywie od Napiwody aż pod Olsztyn i spod Olsztynka aż do Jedwabna.








Gdyby nie kanał przekopany przez pola w Przykopie po katastrofalnej powodzi w 1855 roku, wsie byłyby nadal oddzielone od siebie mokradłami. Nawet dzisiaj widać, gdzie kiedyś były uroczyska. 


Nad rozlewiskiem

Skutkiem regresu enklawa staje się niezwykle interesującym miejscem dla ornitologów i poszukiwaczy osobliwości przyrodniczych. 









Przykop jesienią

Uległem czarowi tego miejsca wiele lat wcześniej po lekturach książek podróżniczych Arkadego Fiedlera, zwłaszcza jednej – Kanada pachnąca żywicą. Nad Łyną, Marózką, Kośną i okolicznymi jeziorami nadal odnajduję wczesne fascynacje i klimaty wędrownych przygód. 








Przykop - oczywiście

Najfajniejsze jest to, że przekraczając w którymkolwiek miejscu polno-leśną granicę enklawy, stawiam stopy w siedliskach Natury 2000, wszystkie zaś zmysły - w stan wyostrzonego czuwania. Jakbym wkraczał na ścieżki przygody pełnej niespodzianek i zaskakujących zwrotów akcji.










Przykop - nie inaczej

Ups! - znowu Przykop


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz