Pokrzywy ze starą lipą |
Rzadko kieruję się do Pokrzyw. Jedyne, co
naprawdę w nich frapowało, to odświeżona murowana kapliczka w cieniu wyniosłej
co najmniej stuletniej lipy, która zwieszała rozłożystą koronę nad dachem
jednego z domów, i mnóstwo kwiatów w obejściach, kwitnących od wiosny do
pierwszych śniegów. Po lipie został niewykarczowany pniak. Wieś straciła kolor
i nastrój. Za wsią już tylko kawałek do szosy z Butryn do Olsztyna.
Pokrzywniański dzik |
Jest tu kilka bocianich gniazd. Łąki za domami są siedliskiem żurawi i
pastwiskiem dzików, saren, jeleni.
Przed wsią jedno z gospodarstw przejął ktoś przyjezdny. Obejścia pilnują dwa potężne psy o przyjaznych pyskach, chociaż poszczekują basowo wsparte o sztachety bramy. Właściciela spotykam czasem podczas spacerów, gdy przemierza okolicę na dobrze utrzymanym koniu. Poza zdawkowymi grzecznościami nie zawarliśmy bliższej znajomości. Jeszcze.
Złote runo |
Najczęściej wybieram drogę do
leśniczówki. Za leśniczówką rosną stare zdziczałe jabłonie. Jesienią zrzucają
mnóstwo jabłek, do których przychodzą jelenie. Bywa, że droga jest cała zasłana
śladami ich kopyt. Jabłka przyciągają też dziki. Wtedy trawa na poboczach jest
zryta i zdeptana. Za jabłoniami jest miejsce biwakowe. Biwak tonie w cieniu
starych lip. Do ogniska nad stawem dochodzi się przez pastelową drewnianą
bramę. Wokół paleniska z kamiennego kręgu ustawiono siedziska wyrzeźbione w
pniach drzewnych. Droga dalej wiedzie świerkową aleją. Między ścianami zwartych
świerków zawsze utrzymuje się głęboki cień. Przechodząc tędy staram się trzymać
aparat w pogotowiu, ustawiony na największe zbliżenie, odkąd któregoś dnia
udało mi się uchwycić w kadrze bociana przelatującego między drzewami tuż
przede mną.
Gdzieś na łąkach |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz