Zostawiwszy brzozy i dom za sobą, zanurzam się w
nastroju pól i łąk przylegających do zagrody sąsiadów. Z drogi widać siedlisko innego
rolnika ulokowane na wzgórzu. Spoza krawędzi wzgórza wyłania się wieża
neogotyckiego kościoła, który posadowiono na wydmie w rozwidleniu dróg Nowej
Wsi. Dzisiaj kościół otaczają stare sosny. Ich cień skrywa przykościelny
cmentarzyk. Za najnowszymi grobami są groby dawnych nowowiejskich mieszkańców.
Niektóre z nich nadal są otoczone opieką, inne, pamiętające jeszcze czasy I
Wojny Światowej, podupadły, albo pochłonął je piasek.
|
Pole sąsiada |
Nieco
dalej krajobraz z podmokłą łąką i krzewami łozin tworzących malownicze kępy
zostaje zasłonięty przez brzozowy zagajnik. Polna droga wpada w parów, za
olchową kępą przemyka obok stawu, w którego lustrze przegląda się łąka i pole
na łagodnym stoku. Po zimie staw przelewa nadmiar wody przez darń ku kępie osik
i topól w zagłębieniu kolejnej łąki. Podczas słonecznych poranków jest poidłem
dla jaskółek, które przy okazji zbierają z jego brzegów błoto do lepienia
gniazd.
|
Jaskółki nad stawem |
Mam
już wiele zdjęć jaskółek zawieszonych nad lustrem wody i swoim odbiciem, w
towarzystwie wszędobylskich żab wygrzewających się w promieniach wczesnego
słońca. Najwięcej jaskółek gniazduje w gospodarstwie sąsiada. Pod okapami domu
i zabudowań gospodarskich utworzyły kolonię. Nie uświadczysz tam komarów. Właściciele
ani myślą dostosowywać się do nadmiernych wymagań sanitarnych Unii. Potrafią
godzinami opowiadać o zachowaniach jaskółek albo bocianów gniazdujących na
stodole. Gdyby sądzić po ptakach w tym obejściu, sąsiedzi są najszczęśliwszymi
gospodarzami w okolicy. Ich obejście jest przeciwieństwem odnowionego siedliska
na wzgórzu.
|
Mućka |
Fotografowane o świcie gospodarstwo na wzniesieniu łąki w szacie
porannej mgły, wydaje się skrywać nieodgadnioną tajemnicę ludzkiej egzystencji.
Okna w białych okiennicach na tle ciemnych ścian z czerwonej cegły zdają się
wszystkowidzącymi oczami. Księżyc nad dachem przydaje tajemniczości. Czasem mam
wrażenie, że dom mnie obserwuje.
|
Dzień się zbudził |
Słoneczny
brzask zwolna zabarwia to misterium, a potem gasi nastrój tajemnicy. Krajobraz stopniowo
porzuca melancholię, odkrywa swoje wnętrze, ożywa ruchem i misterium odwiecznej
walki cienia ze światłem, kiedy słońce wyłania się spoza linii drzew
wyznaczających bieg asfaltowej drogi. Widok jest za każdym razem inny skutkiem
zmiennej aury: chmur, powietrza, wilgoci, temperatury i… mojego samopoczucia…
To dlatego zdjęcia tych samych miejsc tak bardzo się różnią.
|
Krajobraz za płotem |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz