Ledwo otworzyłem oczy, pomyślałem:
- Muszę wyjść. Natychmiast.
Przykop pod śniegiem. Mika na widok puchu
oszalała. Turlała się w śniegu. Podskakiwała. Goniła własny ogon. Za furtką wybiegła
do zagajnika i na łąkę. Brodziła w
śniegu po brzuch.
Kiedy słońce wzeszło, świat zmienił się w
bajkę.
Wszystko białe pod klarownym niebem,
chmurkami. Przestrzeń czysta. Mróz. Mgiełki nad polami, łąkami i stawami. Drzewa
ubrane w futra.
Gdybym tylko mógł unosić się nad
nieskazitelnym krajobrazem, by nie zostawiać śladów.
Mika biegała. Tropiła zapachy. W nocy
przechodziły jelenie i sarny. Wszędzie odciski racic. I ta cisza wypełniona
kwileniem ptaków. Na łące zaległa w puchu. Patrzyła na świat z zachwytem. Dawno
nie widziałem jej tak wniebowziętej.
Szedłem zauroczony. Staw. Drzewa wzdłuż drogi
do Nowej Wsi. Mgiełki nad oczeretami. Smugi światła przeciekającego między
konarami dębów, klonów i jesionów w przydrożnym szpalerze.
Bajka do oglądania. Nie do czytania.
Pięknie :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych wspaniałych widoków
OdpowiedzUsuń