Mamuśka i
dzieciaki
|
Mama w czerwcu |
W sierpniu spotykam ją o świcie lub podczas
zachodu słońca w towarzystwie dwójki (okazało się) dorodnych koźląt.
|
W cieniu dzikiej gruszy |
|
Widzimy ciebie |
Wychodzą z brzozowego
zagajnika na soczyste łąki i pasą się pod osłoną kęp łozy rozrośniętej nad
rowami melioracyjnymi.
|
Mamuśka i dzieciaki |
Podchodzę do nich za osłoną łanów wybujałej kukurydzy, w
cieniu sosnowych zagajników, starając się iść ze wschodzącym słońcem za
plecami. O świcie jego jaskrawe światło oślepia. Sarnia matka, chociaż czujna
jak ważka, z trudem dostrzega mój kontur. Budowa sarniego oka nie pozwala jej
widzieć ostro. Otoczenie (podobno) widzi jako zbiór nieostrych i
zniekształconych plam (astygmatyzm).
|
Można przeoczyć |
|
Stan niepewności |
Sarny dostrzegają obiekty w ruchu. Nieruchome
szczegóły uchodzą ich uwadze. To dlatego często unoszą lub obniżają
głowę, by w ten sposób odświeżyć obraz otoczenia na siatkówce oka.
|
Koźlęta |
Polegają więc
przede wszystkim na słuchu. Łowią szelesty z kilkuset metrów. Jeśli więc uda mi
się do nich dojść bliżej, to dzięki temu, że towarzyszy mi klangor żurawi, dźwięk traktorów
na polach, samochodów przemierzających lokalne drogi, hałasy z wiejskich
zabudowań, szczekanie psów…
|
Czujność pobudzona szczekaniem mamy |
Koźlęta także odruchowo śledzą otoczenie, lecz są
mniej spostrzegawcze.
|
Mama wie jak zniknąć w otoczeniu |
|
Czuwanie w rodzinie - wszystkie strony obserwowane |
Ostatnie moje podejście polegało na przedzieraniu
się przez łan ostu sięgającego ramion, który zarósł porzucone pole, a potem
przez ściernisko po uprzątniętym zbożu.
|
Łania i jej dzieciaki - rykowisko w tym roku usłyszałem już 22 sierpnia |
Zanim ponownie zobaczyłem sarny, zostałem odkryty
przez łanię w towarzystwie dwóch cieląt: młodszego tegorocznego i starszego
roczniaka. Zwierzęta poderwały się do nieśpiesznej ucieczki spoza kępy
krzaczastej wierzby nad rowem, przebiegły za sarnami i na tle samotnego domu na
wzniesieniu, po czym zniknęły w cieniu brzozowego zagajnika. Na moje szczęście
ich niepokój nie udzielił się sarnom.
|
Podchody |
|
Obserwujemy się wzajemnie |
Za to pobudziły żurawie do krzyku. Ptaki nadal spacerują parami
po łąkach Nowego Przykopu i Nowej Wsi. Ich klangor rozchodził się daleko po
enklawie, zagłuszając moje skradanie się w mierzwie zarośli. Kiedy wyszedłem na
trawę pokrytą gęstą rosą, spodnie i buty były na skroś przemoczone.
|
Chyba już pójdziemy |
Sarny wypatrzyłem jeszcze spod domu, gdy pasły się
na grzbiecie odległej łąki.
|
Wszystko działo się w takiej scenerii |
Kiedy do nich podszedłem, zaliczywszy chaszcze
sosnowego zagajnika, łany ostów i nawłoci, zielsko wokół stawku, wreszcie ściernisko
po zżętej pszenicy, zdążyły zejść pod samotne drzewo na skraju dojrzałego zboża.
Matka wyczuła moją obecność, chociaż fotografowałem znad wysuszonych chwastów.
Ostrzegła koźlęta szczekaniem, lecz nie kwapiła się do ucieczki. Badała
otoczenie. Koźlęta pasły się w pobliżu bujnej łozy, baraszkowały, podchodziły
do matki i znowu oddawały się zabawie lub skubaniu ziół.
|
Niepewność |
|
Pora iść |
Sarna spacerowała skrajem spłowiałego łanu. Widząc
mnie coraz bliżej, powiodła młode za kępę. Teraz ja postanowiłem skorzystać z
osłony pobliskich krzaków nad rowem. Szedłem krok za krokiem, próbując
przewidzieć kolejne ruchy zwierząt. Wypatrzyłem je pomiędzy gałęziami.
Fotografowałem je z zacienionego miejsca, mając za plecami nisko zawieszone
słońce. Sarna mimo to i tak mnie dostrzegła (przestałem wierzyć w teorie o ich
słabym wzroku). W końcu, szturchając koźlęta nosem, powiodła je do zbawczego
zagajnika, w którego wnętrzu schowały się kwadrans wcześniej jelenie.
Na deser został mi koziołek z symetrycznymi
parostkami. Wiedząc o ich terytorialnych skłonnościach, pomyślałem, że to
ojciec owej pary koźląt.
|
Tajemne oko mikrokosmosu |
Piotrze, tak dobrze znam Twoje okolice, że mimo iż jestem tam kilka razy w tygodniu, z najwyższa przyjemnością oglądam te zdjęcia, a może nawet z tym większą, że znając te widoki, jeszcze bardziej je czuję. Jak się spotkamy, to podpowiem Ci, gdzie bardzo blisko Ciebie i kiedy, przebywa spora chmara jeleni! Obserwuję je tam od lat, choć zdjęcia zamieściłem tylko raz. To miejsce wydaje mi się tak czytelne, że staram się go nie upubliczniać :)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, gdzie, Krzysztofie :-). Nie piszę, bo ktoś jeszcze przeczyta i będzie próbował tropić na bosaka :-).
UsuńTam akurat można, to w zasadzie pola i łąki, bosakowanie, czyli tropienie z użyciem strażackiego bosaka jest jak najbardziej wskazane! ;)
UsuńNo nie wiem. W ostach i pokrzywach na bosaka nie da rady.
UsuńPiotrze, piękne tereny masz i zasobne w zwierzęta i w opuszczone pola z ostami ;)
OdpowiedzUsuńAndrzeju. Od przeszło dziesięciu lat ciągle się dziwię :-).
Usuń