|
Kwietniowe rozlewisko |
|
Brzask nad matecznikiem |
|
Ułuda |
Drugi spacer doliną bobrów zaczął się wystrzałowo.
Schodząc
ścieżką i rozjechaną przez leśny sprzęt do wyrębu lasu drogą od starego
cmentarzyka w Bałdach do dolinki z ambonami myśliwskimi, usłyszałem huk,
zobaczyłem uciekającego dzika, poczułem swąd prochu strzelniczego i pomyślałem:
- Spacer poszedł się j…ć. Zwierzęta, jeśli były, pognały do
lasu.
Pod adresem myśliwego, który zburzył nastrój świtu, posłałem
w myślach wiązankę paskudnych przekleństw.
Usłyszawszy z góry impertynenckie pytanie:
- Nie słyszał pan strzału?
odparłem:
- Nie!
- Idź tą stroną lasu! – pokazał ręką linię ambon.
- Nie zamierzam. Pójdę tam – wskazałem kierunek ostoi czarnego
dzięcioła ustanowionej przez nadleśnictwo w Jedwabnie.
Nie wdając się w pyskówkę, zrobiłem, co postanowiłem.
|
Jedno z bobrzych rozlewisk |
|
Stara sosna nad gniazdem bobrów |
Myślałem o dziku, który wbiegł sprintem na wał morenowy i
zniknął w rozlewisku bobrów:
- Czy został postrzelony? Może uciekł spod lufy, słysząc
kroki na drodze?
Trudno zgadnąć. Miał gdzie się ukryć i schować swój ból i
przerażenie.
|
Para w godowym klimacie |
|
Bobrza zastawka |
O świcie rozlewiska bobrów były jeszcze ogarnięte
półmrokiem. Migawka aparatu była leniwa jak rzadko kiedy. Fotografowałem
łabędzie krzykliwe, które ucichły, zapewne skutkiem wystrzału, który ogłuszył
matecznik. Pływały między martwymi krzakami łozy zalanej spiętrzoną wodą. Z
oddali dobiegał klangor żurawi i mało wyraźne zawodzenie żab gaworzących w
bagiennych kałużach.
Podążałem brzegiem, którego murawa zapadała się pod nogami,
odsłaniając długie korytarze bobrowych nor. Były porzucone. Trzeba tutaj
uważać, bo można wpaść po kolana w błocko. Bobry wszędzie tworzą swoje lokum,
szykując po kilka wyjść z podziemnych legowisk oddalonych od wody o kilka,
kilkanaście metrów. Tam, gdzie bardziej mokro, budują imponujące żeremia.
|
Słońce się przebija... |
Idąc wzdłuż rozlewisk, podziwiałem zmysł architektoniczny
zwierząt. Na wątłym cieku utworzyły hydrotechniczną kaskadę, miejscami wznosząc
tamy przekraczające metr wysokości. Spiętrzając wodę, zalewają wejścia do nor. W
ten sposób bronią się przed drapieżnikami.
|
Hydrotechniczna kaskada bobrów |
Krajobraz zalanej doliny frapował mnóstwem szczegółów.
Zalotna mgiełka tworzyła mistyczny nastrój. Próbowałem uwieczniać ją w każdym
fotografowanym obrazie lasu, obumarłych brzóz, olch jeszcze nie rozbudzonych
wiosną, mierzwy zarośli zmacerowanych przez śnieg i mróz, spod której
kiełkowały nowe rośliny i wychylały się pierwsze zawilce, kokorycze,
przylaszczki…
|
Uroczysko |
|
Można by kajakiem... |
Idąc skrajem lasu i podmokłą łąką doliny, rozglądałem się za
zwierzętami, za wschodzącym słońcem, którego złote światło przelewało się
między kolumnami drzew porastających grzbiet oddzielający dolinę od księżycowej
poręby…
|
Wschodzi... |
Doszedłem do dużego stawu pod stokiem poręby. Samotne sosny,
olchy wzdłuż spiętrzonego niewyczuwalnego nurtu strumienia, las na wyciągnięcie
ręki wypełniony godowymi śpiewami ptaków... wszystko to uroczyło, sprowadzało
zamyślenie. Którego nie przerwało nawet nerwowe trzepotanie skrzydeł spłoszonej
krzyżówki…
|
Nad rozlewiskiem |
|
Krajobraz architektoniczny |
Tylko bobrów nie było. Bez trudu fotografuję je z brzegów otwartej
Wisły, z kajaka, płynąc po Łynie i jej jeziorach… Tutaj jednak, chociaż wydają
się być w zasięgu ręki, nigdy ich jeszcze nie spotkałem.
|
Misterium |
|
Słońce zagląda z wielką nieśmiałością... |
Osiągnąłem koniec morenowego wzniesienia rozdzielającego
obie doliny: tę zagospodarowaną z linią ambon rozstawionych wzdłuż biskupiego
traktu, której bujne łąki kroi wartki strumień odprowadzający wodę z pól w
Bałdach, od tej zaanektowanej bez reszty przez bobry. Rozlewiska przywabiły
jelenie, dziki, lisy, jenoty, ściągnęły uwagę wilków, utworzyły siedliska dla
czarnych i zielonych dzięciołów, żurawi, łabędzi krzykliwych, dzikich kaczek… i
łowiska dla jastrzębi, czarnych bocianów…
|
Sarna na wyspie ostoi czarnego dzięcioła |
|
Ledwo ją widać |
|
Patrzy |
|
I sobie poszła... |
Dalej było już grząsko. Jeszcze miesiąc i cały teren pokryje
się nieprzystępnym turzycowiskiem. Do leśnej wyspy otoczonej przez zalane łąki
przedostałem się ścieżką wydeptaną przez zwierzęta i po kępach wyschniętej
turzycy górujących nad czarnym błockiem. Z daleka między drzewami dostrzegłem
jasne plamy. Jedną z nich była oświetlona przez wschodzące słońce samotna
sarna. Ujrzawszy mnie zaczęła się powoli przemieszczać. W cieniu jej kontur był
prawie niewidoczny. Odeszła na drugą stronę wyspy, gdy podchodziłem do pierwszych
drzew. Potem przeskoczyła przez strumień i uciekła między masztowe sosny
otulone bezlistnym podszytem leszczyn i grabów.
|
Jesienne kolory wiosną? |
|
Wokół wyspy |
|
Smugi |
|
Słońce figluje |
|
Czarcia miotła |
Wyspa została skażona przez kleszcze. Czepiały się nogawek,
próbowały włazić na kurtkę. Iskałem się z nich cierpliwie...
|
Matecznik |
|
Tutaj były prima aprilisowe żurawie |
|
Trzciny |
|
Trzciny |
W końcu trafiłem do miejsca, w którym uwieczniłem
najpiękniejsze portrety jeleni pozujących na tle długiej i wysokiej tamy bobrów.
Naprzeciwko ujrzałem groblę rozdartą przez strumień. Niektórzy twierdzą, że to
pozostałości średniowiecznego wału obronnego. Bardziej jednak przypomina mi
pozostałości po młynie napędzanym wodą. Dalej nie szło już iść. Musiałbym
wdziać wodery.
|
Widok podziemnego siedliska bobrów |
|
Żurawie |
|
Cała jaskrawość |
|
Zalało |
|
Trzciny |
Wracałem w świetle rozbudzonego dnia, uwieczniając aparatem
przyciągające uwagę szczegóły krajobrazu bobrowej doliny.
|
Skutki dekoncentracji |
|
Rozpaczliwa próba chwytania najpiękniejszej chwili |
|
Lecą |
|
Co za impet! |
|
No i poleciały |
|
Szkoda. A mogło być tak pięknie. |
Piękne pejzaże ze słońcem w roli głównej. Super opowieść o przemianach krajobrazu bobrami uczyniona.
OdpowiedzUsuńDziękuję Pani Beato. Wiosna na Warmii, na przekór myśliwym, jest cudowna.
OdpowiedzUsuńtaaa, lubię iść zachodnią stroną tych bagien. Ale teraz się tam nie kręcę, to ulubione miejsca gniazdowe ptaków. Wrócę tam jesienią. :)
OdpowiedzUsuńNiewiele im przyjdzie z tego gniazdowania, jeśli myśliwi wciąż tutaj polują.
UsuńWspaniałe miejsce, piękne obszary, szkoda, że daleko ode mnie.
OdpowiedzUsuńW każdym miejscu Polski da się odkryć coś podobnego. Wystarczy wyjść z domu i dobrze się przyjrzeć :-).
Usuńkolejny piękny spacer:) uroczysko wygląda jak z fantastycznej powieści, tylko leśnych duchów się doszukiwać
OdpowiedzUsuńTo miejsce czaruje :-).
Usuń