 |
Oz po prawej stronie |
 |
Oz po lewej stronie |
Ten zakątek ma
niespotykany kształt. Tworzą go dwie doliny przedzielone ozem wygiętym w łuk. Oz przypomina
kształtem morenę, która tworzy się na czole lodowca.
 |
Widok z grzbietu ozu |
W przeciwieństwie do niej
oz powstaje ze żwiru i piasku osadzanego przez nurt
wody płynącej lodowym wąwozem, szczeliną w masywie lodowca lub pod samym lodowcem. Zwykle jest prostopadły do moreny.
Ten oz
ciągnie się przez dwa kilometry od lasu między Bałdami a Bałdy Piecem w stronę
Jeziora Łajskiego. Zwieńcza go leśna wyspa u zbiegu strumieni płynących przez
obie doliny. Wyspa to ostatni fragment ozu.
 |
W głębi wyspa - ostatni fragment ozu. |
Za wyspą jest
grobla po starym młynie, który istniał jeszcze w XIX wieku. Za groblą połączone
strumienie przyjmują jeszcze wodę z Przykopskiej Strugi. Wypełniają już jedną
wspólną dolinę polodowcową o rozległym bagnistym dnie.
Bobry potrafią
czynić cuda. Zagospodarowały cały ten zakątek. Na strumieniach wybudowały
kaskady. Pokryły dolinę stawami.
Miejsce stało się siedliskiem czarnych
dzięciołów, łabędzi krzykliwych, nurogęsi, żurawi. Kilkanaście lat wcześniej
fotografowałem tutaj czarne bociany. Założyły gniazdo w koronie starego dębu i
wyprowadziły dwa lęgi. Bezpośrednio w sąsiedztwie Bałd i biskupiego traktu! Wydawało
się to na pierwszy rzut oka nieprawdopodobne. To płochliwe ptaki. Unikające w
przeciwieństwie do białych bocianów towarzystwa ludzi.
 |
Wprawny obserwator wypatrzy sarnę |
Po wycięciu lasu
wokół drzewa, z naruszeniem 100 metrowej strefy ochronnej wymaganej przepisami,
bociany próbowały jeszcze poszukać innego miejsca na gniazdo w pobliżu. Ostatni
raz widziałem je na polanie Pachy między Bałdy Piecem i Łajsem, bodaj w 2010
roku, gdy włóczyły się z białymi bocianami w poszukiwaniu żab. Od tamtej pory ślad
po nich zaginął. Tak zwana „racjonalna gospodarka leśna” wzięła górę nad
potrzebami ginącego tajemniczego gatunku ptaków.
 |
Najważniejsze, by zwierzęta nie odczuły obecności fotografa |
 |
Czujność przede wszystkim - tutaj zachodzą wilki |
 |
Jest ich więcej - bezruch jak najbardziej wskazany |
. |
Jednak coś niepokoi - chociaż sójek nie słychać. |
 |
I sobie poszły. |
Wzdłuż doliny
przylegającej do biskupiego traktu i pól w Bałdach rozstawiono ambony
myśliwskie. Diabli wiedzą po co. Zakątek przekształcony przez bobry powinien
zostać objęty ochroną rezerwatową. Nadleśnictwo w Jedwabnie poczuło się w
obowiązku ustanowić tutaj ostoję czarnego dzięcioła z zakazem wstępu. Ten zakaz
nie dotyczy – rzecz jasna – najbardziej uprzywilejowanej korporacji
towarzyskiej, jakim jest Polski Związek Łowiecki.
 |
Tu jest magia |
 |
Umierający świerk |
Zwierzęta czują magię
tego zakątka. O świcie spotykam dziki, jelenie, sarny, lisy, jenoty, borsuki,
norki, kuny, tchórze, wilki… przekrój całego polskiego safari w otwartym
ogrodzie zoologicznym. Bobry, zarządzając tym kątem, stworzyły naturalne warunki
bytowania dla wielu gatunków zwierząt, ptaków, owadów. Zatrzymały wodę,
zapobiegając przesuszeniu dolin. Dzisiaj też, mimo suszy po bezśnieżnej zimie,
obie doliny wypełniały stawy, kałuże, mokre grzęzawiska, strumienie, kanały,
zastoiska.
 |
Błotniak |
 |
Błotniak odleciał |
 |
Błotniak szybujący |
 |
Błotniak dla bystrych oczu |
 |
Gniazdo nad stawem bobrów |
 |
Misterna konstrukcja |
Wystarczyło przejść na oz, by wypatrzeć stałych i przygodnych
mieszkańców zakątka, posłuchać niecodziennego koncertu o wiośnie, poczuć ciepło
słońca i zapach obudzonego do wegetacji życia.
Teraz, gdy Polska
jest zagrożona katastrofalną suszą, myśli się o lokalnej retencji za pomocą
kosztownych konstrukcji hydrotechnicznych.
Tymczasem wystarczy oddać bobrom we
władanie każdy naturalny ciek w zagłębieniu terenu, odstąpić od brzegów na
kilkadziesiąt metrów, poświęcić spłachetki przybrzeżnych pól i łąk, by
przywrócić właściwe stosunki wodne.
To nic nie kosztuje poza zwróceniem im
skrawków lekkomyślnie odebranej przestrzeni życiowej.
Czasem myślę, że
gdyby w przykopskiej enklawie oddać gospodarkę wodną bobrom, zamiast
meliorantom - wszystko to, co na poziomie naturalnych mokradeł - wróciłaby bioróżnorodność, która skuteczniej zwiększa wydajność produkcji rolnej niż
sztuczne nawozy i chemia przemysłowa.
Póki co obserwuję coraz mniej pszczół,
trzmieli czy innych owadów zapylających. W zamian dotyka nas plaga… kleszczy, które utraciły
naturalnych wrogów wśród owadów, gryzoni i ptaków pozbawianych naturalnych
siedlisk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz