niedziela, 28 sierpnia 2016

Mamuśka i dzieciaki

Mamuśka i dzieciaki

Mama w czerwcu

Na początku czerwca miałem niezwykłe tête-à-tête z urodziwą sarnią mamą tuż po porodzie. 

W sierpniu spotykam ją o świcie lub podczas zachodu słońca w towarzystwie dwójki (okazało się) dorodnych koźląt. 
W cieniu dzikiej gruszy


Widzimy ciebie

Wychodzą z brzozowego zagajnika na soczyste łąki i pasą się pod osłoną kęp łozy rozrośniętej nad rowami melioracyjnymi. 
Mamuśka i dzieciaki

Podchodzę do nich za osłoną łanów wybujałej kukurydzy, w cieniu sosnowych zagajników, starając się iść ze wschodzącym słońcem za plecami. O świcie jego jaskrawe światło oślepia. Sarnia matka, chociaż czujna jak ważka, z trudem dostrzega mój kontur. Budowa sarniego oka nie pozwala jej widzieć ostro. Otoczenie (podobno) widzi jako zbiór nieostrych i zniekształconych plam (astygmatyzm).

Można przeoczyć


Stan niepewności









Sarny dostrzegają obiekty w ruchu. Nieruchome szczegóły uchodzą ich uwadze. To dlatego często unoszą lub obniżają głowę, by w ten sposób odświeżyć obraz otoczenia na siatkówce oka. 

Koźlęta

Polegają więc przede wszystkim na słuchu. Łowią szelesty z kilkuset metrów. Jeśli więc uda mi się do nich dojść bliżej, to dzięki temu, że towarzyszy mi klangor żurawi, dźwięk traktorów na polach, samochodów przemierzających lokalne drogi, hałasy z wiejskich zabudowań, szczekanie psów…

Czujność pobudzona szczekaniem mamy

Koźlęta także odruchowo śledzą otoczenie, lecz są mniej spostrzegawcze.





Mama wie jak zniknąć w otoczeniu


Czuwanie w rodzinie - wszystkie strony obserwowane

Ostatnie moje podejście polegało na przedzieraniu się przez łan ostu sięgającego ramion, który zarósł porzucone pole, a potem przez ściernisko po uprzątniętym zbożu.

Łania i jej dzieciaki - rykowisko w tym roku usłyszałem już 22 sierpnia

Zanim ponownie zobaczyłem sarny, zostałem odkryty przez łanię w towarzystwie dwóch cieląt: młodszego tegorocznego i starszego roczniaka. Zwierzęta poderwały się do nieśpiesznej ucieczki spoza kępy krzaczastej wierzby nad rowem, przebiegły za sarnami i na tle samotnego domu na wzniesieniu, po czym zniknęły w cieniu brzozowego zagajnika. Na moje szczęście ich niepokój nie udzielił się sarnom.

Podchody
Obserwujemy się wzajemnie

Za to pobudziły żurawie do krzyku. Ptaki nadal spacerują parami po łąkach Nowego Przykopu i Nowej Wsi. Ich klangor rozchodził się daleko po enklawie, zagłuszając moje skradanie się w mierzwie zarośli. Kiedy wyszedłem na trawę pokrytą gęstą rosą, spodnie i buty były na skroś przemoczone. 

Chyba już pójdziemy

Sarny wypatrzyłem jeszcze spod domu, gdy pasły się na grzbiecie odległej łąki. 

Wszystko działo się w takiej scenerii

Kiedy do nich podszedłem, zaliczywszy chaszcze sosnowego zagajnika, łany ostów i nawłoci, zielsko wokół stawku, wreszcie ściernisko po zżętej pszenicy, zdążyły zejść pod samotne drzewo na skraju dojrzałego zboża. Matka wyczuła moją obecność, chociaż fotografowałem znad wysuszonych chwastów. Ostrzegła koźlęta szczekaniem, lecz nie kwapiła się do ucieczki. Badała otoczenie. Koźlęta pasły się w pobliżu bujnej łozy, baraszkowały, podchodziły do matki i znowu oddawały się zabawie lub skubaniu ziół. 

Niepewność


Pora iść

Sarna spacerowała skrajem spłowiałego łanu. Widząc mnie coraz bliżej, powiodła młode za kępę. Teraz ja postanowiłem skorzystać z osłony pobliskich krzaków nad rowem. Szedłem krok za krokiem, próbując przewidzieć kolejne ruchy zwierząt. Wypatrzyłem je pomiędzy gałęziami. Fotografowałem je z zacienionego miejsca, mając za plecami nisko zawieszone słońce. Sarna mimo to i tak mnie dostrzegła (przestałem wierzyć w teorie o ich słabym wzroku). W końcu, szturchając koźlęta nosem, powiodła je do zbawczego zagajnika, w którego wnętrzu schowały się kwadrans wcześniej jelenie.






Na deser został mi koziołek z symetrycznymi parostkami. Wiedząc o ich terytorialnych skłonnościach, pomyślałem, że to ojciec owej pary koźląt.

Tajemne oko mikrokosmosu