sobota, 7 maja 2016

Ramuk - znaczy spokój




Święte drzewo

Książką zainteresowałem się od razu, jak tylko na stronie nadleśnictwa w Nowych Ramukach pojawiła się zajawka o jej wydrukowaniu. Spojrzałem na okładkę i pomyślałem:
- Muszę ją mieć.
Najprościej drogą kupna. 

W odpowiedzi na e-maila­ napisano mi tylko:
- Bierz udział w konkursach, może dostaniesz.

Do udziału w konkursach to ja jestem ostatni. Nie lubię skakać w rytm cudzej muzyki. Uwielbiam własne ścieżki.

Co jednak spojrzałem na tę obiecującą okładkę, przeżywałem coś na kształt zawodu.

Łyna

Okazało się na szczęście, że była też inna droga do zdobycia tej książki. Uwielbiam chodzić nad Łynę w Lesie Warmińskim. Rzeka jest oczkiem w głowie nadleśnictwa. Nic dziwnego. W Łynie nie masz nic zwykłego. Po kilku publikacjach o rzece na moim blogu dostałem nieoczekiwanie prośbę o udostępnienie zdjęć z wypadów do rezerwatu. Zaproponowałem spotkanie, prosząc przy okazji o wypożyczenie książki.
Piotr Różański, prowadzący stronę nadleśnictwa, powiedział:
- Masz ją w prezencie.

Więcej mi nie trzeba było.

Ta książka o 240 latach historii nadleśnictwa powołanego królewskim edyktem w 1775 r. jest – w moich oczach – drugą ważną publikacją o tych terenach, obok opracowanej z wielkim pietyzmem książki Trwanie Warmii – 600 lat Butryn.

Coś do odkrycia

Przez skórę czułem, że te puszczańskie okolice, którym historia po podbiciu Galindów przypisała marginalną rolę (Krzyżacy celowo opóźniali kolonizację tych terenów, uważając dzikie ostępy leśne za odstręczające dla ewentualnych najeźdźców z południa i wschodu), mają w sobie coś niezwykłego do odkrycia.

Nie, żeby zaraz jakiś tajemny zamek, porzucone grodzisko, spektakularne odkrycia archeologiczne świadczące o pobycie na tych terenach na przykład Wikingów albo Celtów.

Chodzi o przyrodę. Wymagającą wysiłku. Chodzi o krajobraz pozbawiony łatwego piękna. Chodzi wreszcie o ludzi, którzy uświadomili sobie, że żyją w niepowtarzalnym zakątku o niezwyczajnej urodzie; chociaż dotkniętym poplątaną historią, której nie sposób objaśnić za pomocą nadmiernie upraszczających kategorii: wróg – swój.

Niejedno oblicze puszczy

Ramuk znaczy spokój – 240 lat nadleśnictwa Nowe Ramuki otworzył przede mną nowy rozdział wiedzy o puszczy napiwodzko-ramuckiej. Obraz nieistniejącego młyna w Sójce (niewielkie zdjęcie z 1915 r.) uświadomił mi, jak wielką drogę przeszła niegdyś pracowita i zurbanizowana Łyna, by na powrót zatopić się w Wildniss i odzyskać swoją urodę.

Piotrze. Serdeczne podziękowania i słowa wdzięczności za tę odkrywczą książkę.

PS.
Dowiedziałem się przy okazji, przed kim czuć słuszny respekt, łażąc z aparatem po puszczy. W książce pełno fotografii pracowników nadleśnictwa :-).

11 komentarzy:

  1. "Chodzi o krajobraz pozbawiony łatwego piękna" - Piotrze, mam trochę miejsca na ścianach, chyba zacznę dłutem wykuwać te Twoje myśli! Do tej pory jednego tylko Polaka uważałem za godnego cytowania - Jerzego Pilcha, od tej pory będę też cytował Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzadko kiedy to mówię... I teraz też nie powiem, bom wzruszony bardzo :-)
    Pozostaje tylko jedno. W imieniu Nadleśniczego, własnym i całej ekipy z Nowych Ramuk, dziękuję za ten post :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzadko kiedy to mówię... I teraz też nie powiem, bom wzruszony bardzo :-)
    Pozostaje tylko jedno. W imieniu Nadleśniczego, własnym i całej ekipy z Nowych Ramuk, dziękuję za ten post :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałem to i ja, i podpisuję się pod tym. Cieszę się, że jest więcej osób zakręconych na punkcie naszej puszczy i Łyny. Z książką miałem podobne przejścia zanim ją zdobyłem. Już nie pamiętam żeby mi na którejś tak zależało, no ale teraz jej czytanie smakuje jeszcze lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałem się podpisać nickiem z Facebooka. Marcin Warmiński z tej Warmii :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. Przeczytałem to i ja, i podpisuję się pod tym. Cieszę się, że jest więcej osób zakręconych na punkcie naszej puszczy i Łyny. Z książką miałem podobne przejścia zanim ją zdobyłem. Już nie pamiętam żeby mi na którejś tak zależało, no ale teraz jej czytanie smakuje jeszcze lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  6. W 1/4 autochton dziękuję Panu "Niemożliwy aż tak" że z tak ogromną wrażliwością opisuje Pan naszą kochaną Warmię. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miło znów zobaczyć Święte drzewo

    OdpowiedzUsuń