piątek, 15 stycznia 2016

Nieopodal Butryn



Rzadziej chodzę w stronę Butryn. Jeśli już spaceruję, to najchętniej drogą odbiegającą w lewo przed Pokrzywami, mniej więcej na wysokości masztu telefonii komórkowej. Zarastająca i rzadko używana, o głębokich, wypełniających się często kałużami koleinach, wiedzie przez zagajnik głogów, gdzie co roku zbieram owoce na nalewkę (pyszną), i przez powracający samorzutnie las. 
Śmiała śmieć zepsuć mi zdjęcie

Za porzuconą łąką, która tonie pod mierzwą trawy, dzikich chwastów (jakże pięknych podczas kwitnienia), ziół,  rozlewa się wąski i długi staw. Podchodząc doń pod osłoną zielska i głogów, dość często spotykam czaple, czarne kury, dzikie kaczki. Trudno zgadnąć, co robią w tym błotnym rozlewisku, podczas suszy odsłaniającym czarny muł. 




Kwiaty dziczego SPA

Dla dzików staw jest godnym uwagi SPA. Przypuszczam, że po kąpieli wyglądają lepiej niż kuracjusze po borowinowych okładach.









Jesień w Butrynach

Droga wiedzie w kierunku skrajnych siedlisk butryńskich przez porzucone pola, na które wkroczył las. Odbijam potem w lewo ścieżką w łanie nawłoci, jesienią tworzących malowniczą kompozycję ze ścianą brzóz.









Konie stworzone do odpoczynku

Dalej jest już wybieg dla koni. Potrafią ładnie pozować na tle jesiennych drzew, nieopodal najdalszego, chyba, siedliska w Butrynach.











Jesienne klimaty w Butrynach
To powód, by łazić wokół Butryn

Ze wsią łączy owo siedlisko malowniczo pokręcona droga wśród leśnych zagajników, pól i łąk, pagórków zasłaniających urokliwe stawy w obniżeniach terenu.










W stronę Butryn

Wyjazd z gospodarstwa łączy się obok skromnego metalowego krzyża z duktem, który opuszcza przykopski las pomiędzy dwoma porzuconymi siedliskami. 









Niezwykłe siedlisko
Jedno z nich straciło gospodarza całkiem niedawno. Stoi na wzgórzu w otoczeniu starych drzew za rozległym polem strzeżonym przez prowizoryczne siedzisko dla myśliwych, którzy mają bronić upraw przed dzikami. W dole rozlewa się zarośnięty łanem szuwarów staw odwiedzany przez żurawie i czaple. 




Brama do siedliska

Ostatnio jednak zauważyłem przed obejściem wielką hałdę piachu. Czyżby do tego domostwa wracała nadzieja? 


Lato w Butrynach

Ściana lasu za siedliskiem odbiega w stronę Butryn i starych topól nad polną drogą. Konary drzew poraziła jemioła. Zimą topole sprawiają wrażenie, jakby nie zrzuciły listowia. Długo chyba nie pociągną.









Porzucona przydomowa kapliczka w konwaliach

Droga z Przykopu, opuściwszy las, biegnie wzdłuż ogrodzenia z okrągłych kłód i siatki, jaką otacza się w lesie szkółki i młode nasadzenia. Owo ogrodzenie chroni malownicze ruiny porzuconego przed laty gospodarstwa, wokół których wiekowe graby, lipy i klony utworzyły zdziczały, leśny w charakterze park. 







Tajemniczy ogród

Za każdym razem, zaglądając w jego wnętrze, przypominam sobie wzruszające sceny filmu Agnieszki Holland „Tajemniczy ogród”. Wyobraźnia podpowiada, że musiała to być przepiękna siedziba gospodarza obdarzonego poczuciem piękna i estetyki, żyjącego w silnym związku z przyrodą enklawy.
Wiosną ruinę ocienionej kapliczki zdobi łan bujnie kwitnących konwalii. Latem pobocza drogi różowieją kępami macierzanki. 




Kwietniowy klon nad tajemniczym ogrodem

Zbliżając się do końca ogrodzenia od Przykopu, zwalniam – zaraz po prawej stronie otwiera się łąka obiecująca spotkanie ze zwierzętami. 

Nad siedliskiem zapadła niezmącona cisza. Jedynym śladem ludzkiej aktywności jest wprawiający w zdziwienie porządek ładnie utrzymanej drogi do ruin w szpalerze wybujałych już sadzonek drzewek.





Dzika róża z pobocza polnej drogi
Jakżesz pięknie poszybował w kadrze

Dojeżdżając do zwartych zabudowań Butryn, trzymam aparat fotograficzny w pogotowiu. Czasem zdarza się bowiem złapać przelatujące bociany na tle nieba pomiędzy rozchwierutanymi topolami albo stada żurawi i bocianów wspólnie żerujących na ścierniskach po zżętym zbożu lub na łąkach.







Popas na ściernisku
W stronę Butryn i porzuconych siedlisk

Do domu wracam przez las. Droga wiedzie najpierw przez bujne zarośla dzikich malin i jeżyn, a kiedy minie porębę, wpada w suchy sosnowy bór, który zagarnął dawne pola. Przed Przykopem otwiera się jeszcze łąka za ogrodzeniem chroniącym przed dziką zwierzyną. Potem już tylko kilka zakrętów, kilka poprzecznych dróg gospodarczych dzielących las w nieregularne figury geometryczne i wreszcie granica Przykopu z napisem: - Babo i chłopie, witajcie w Przykopie. Zawsze więc czuję się przywitany. I dobrze mi z tym.

2 komentarze:

  1. Nic mi tak nie poprawia humoru jak wspomniany napis powitalny w Przykopie :) A swoją drogą, chyba nie tylko konie są stworzone do odpoczynku. Od lat towarzyszy mi przekonanie, że ja też :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jesteś osamotniony w swoim odczuciu.

    OdpowiedzUsuń