sobota, 19 grudnia 2015

Poranek


Świt nad Przykopem

Kwietniowe i majowe poranki są zwykle mroźne. Przykop tak już ma. Wszędzie wokół jest cieplej, wszędzie pada więcej deszczu, wieją słabsze wiatry. Mojego domu na wydmie nigdy nie spowija wieczorna lub poranna mgła wstająca nad łąkami wokół. Mgła rozlewa się po zagłębieniach, podnosi się, napełniając rowy, otulając sosny samosiejki na łące, ale rzadko dotyka ogrodzenia mojej działki. Znak to, że dom stoi w dobrym miejscu. 





Powitanie gęsi

Szron na trawie i pajęczynach rozpiętych między wyschniętymi łodygami suchorośli potrafi być naprawdę malowniczy. A że ręce drętwieją! Cóż - taki urok warmińskich i mazurskich świtów. Nie marznę jednak. Krzyk gęsi ułożonych w długi klucz, donośny klangor żurawi spacerujących po łąkach i prowadzących puchowe pisklęta odrywa myśli od zimna. Człowieka ogarnia poruszenie. Krew żywiej płynie. Wrażenia stają się wzniosłe...



Pani żuraw i pisklęta


Tata żuraw obstawia tyły
Kamertonowa brzoza w świetle wstającego słońca jest malownicza bez względu na porę roku. Jej pień o świcie nabiera złocistej tonacji. Jej sąsiadka, brzoza rozwidlona w połowie wysokości na dwa wyniosłe konary, przypominające procę, emanuje podobnym ciepłem. Światło świtu inaczej maluje świat niż światło dojrzałego dnia.
 
Kolejne zdjęcia zatrzymują wciąż odmienne nastroje. Metalowy krzyż za krzakiem bujnej dzikiej róży, która rozrosła się nad rowem odprowadzającym leniwie wodę z pobliskiego bagna, ma w sobie coś nostalgicznego. Bagno zarośnięte starymi sosnami, świerkami, topolami, gąszczem wierzb, łozin i szuwarów, skrywa niespodzianki: to sarny, które spłoszone uciekają gwałtownymi susami, a to stadka szpaków, to znów kury wodne. Czasem z jego wnętrza dobiega basowe, jednostajne buczenie bąków, które gdzieś tam założyły swoje gniazda i tkwią między trzcinami z dziobami wyciągniętymi ku górze. Przez to nie sposób je wypatrzeć. Trzeba mnóstwo szczęścia, cierpliwości i wyostrzonego wzroku, by je odróżnić od chwiejnych łodyg zarośli i złapać obiektywem.

Naprzeciwko bagna jest siedlisko, którego wybiegają dwa przyjaźnie usposobione psy, towarzysząc mi w spacerach, póki czują zapach własnego domu.

Leśniczówka w Nowym Przykopie

Po drodze do leśniczówki w Nowym Przykopie posadowionej na wzgórzu za kępą rosochatych topól, i zazwyczaj oświetlonej wschodzącym słońcem, mijam dwa siedliska po prawej: jedno kupione przez przyjezdnego letnika i ledwie zabezpieczone przed zrujnowaniem: dom z czerwonej cegły o dachu z zarośniętej mchem czerwonej dachówce, z zielonymi okiennicami, na wierzchołku wzgórza obok stawu, skąd widać łąki i pola w stronę lokalnej szosy, a na nich sarny, bociany, żurawie, czaple, tudzież lisy, a nawet borsuki, jeśli zapędzą się zbyt daleko od leśnych zagajników; drugie zamieszkałe przez autochtona, który wiedzie nudną egzystencję, sądząc po obejściu. 

Polana żurawi

Za bagnem i porastającym je lasem otwiera się panorama kolejnej malowniczej łąki, będącej siedliskiem pary dostojnych żurawi. O wschodzie wnętrze łąki spowija głęboki cień. Kiedy nad nią panuje mgła, słońce przeszywa zamgloną przestrzeń włóczniami promieni przebijającymi się przez gałęzie drzew. 

Efektowne oświetlenie – bywa – odrealnia widok tego miejsca, zwłaszcza pod przykryciem mgły ścielącej się nad trawą.



Mazurek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz