środa, 30 grudnia 2015

Wybierając drogę...



Pokrzywy ze starą lipą


Rzadko kieruję się do Pokrzyw. Jedyne, co naprawdę w nich frapowało, to odświeżona murowana kapliczka w cieniu wyniosłej co najmniej stuletniej lipy, która zwieszała rozłożystą koronę nad dachem jednego z domów, i mnóstwo kwiatów w obejściach, kwitnących od wiosny do pierwszych śniegów. Po lipie został niewykarczowany pniak. Wieś straciła kolor i nastrój. Za wsią już tylko kawałek do szosy z Butryn do Olsztyna.





Pokrzywniański dzik

Jest tu kilka bocianich gniazd. Łąki za domami są siedliskiem żurawi i pastwiskiem dzików, saren, jeleni.














Przed wsią jedno z gospodarstw przejął ktoś przyjezdny. Obejścia pilnują dwa potężne psy o przyjaznych pyskach, chociaż poszczekują basowo wsparte o sztachety bramy. Właściciela spotykam czasem podczas spacerów, gdy przemierza okolicę na dobrze utrzymanym koniu. Poza zdawkowymi grzecznościami nie zawarliśmy bliższej znajomości. Jeszcze.



Złote runo

Najczęściej wybieram drogę do leśniczówki. Za leśniczówką rosną stare zdziczałe jabłonie. Jesienią zrzucają mnóstwo jabłek, do których przychodzą jelenie. Bywa, że droga jest cała zasłana śladami ich kopyt. Jabłka przyciągają też dziki. Wtedy trawa na poboczach jest zryta i zdeptana. Za jabłoniami jest miejsce biwakowe. Biwak tonie w cieniu starych lip. Do ogniska nad stawem dochodzi się przez pastelową drewnianą bramę. Wokół paleniska z kamiennego kręgu ustawiono siedziska wyrzeźbione w pniach drzewnych. Droga dalej wiedzie świerkową aleją. Między ścianami zwartych świerków zawsze utrzymuje się głęboki cień. Przechodząc tędy staram się trzymać aparat w pogotowiu, ustawiony na największe zbliżenie, odkąd któregoś dnia udało mi się uchwycić w kadrze bociana przelatującego między drzewami tuż przede mną. 




Gdzieś na łąkach


sobota, 26 grudnia 2015

Mistycyzm chwili



Przed chwilą koziołek tu był...


Za drogą jest drugi staw połączony z tym pierwszym przepustem. O świcie miejsce staje się tajemnicze. Słońce, wschodząc nad leśniczówką Nowego Przykopu, posadowioną na wzgórzu, sztyletuje włóczniami promieni zamgloną przestrzeń, podświetla koziołki pasące się w cieniu dzikich jabłoni, nieopodal starych świerków, lip, buków, w których wnętrzu skrywa się biwak dla myśliwych. 



Saint tree - oczarowanie

Pewnego dnia fotografowałem kilka drzew ocalałych po wyrąbaniu urokliwego gaju nad stawem przy drodze do Pokrzyw. Ich spowite mgłą korony otaczała niezwykła aureola. Właśnie wtedy przestałem dziwić się wierzeniom starych Prusów (sprzed krzyżackiej kolonizacji), którzy takim obrazom przypisywali magiczne właściwości. 




Magiczna latarnia

Byłem zdumiony, że aparat zdołał uchwycić ową aureolę i nadać miejscu nowe znaczenie.

wtorek, 22 grudnia 2015

W stronę Nowego Przykopu



Przymrozek na kurhanie



Za łąką jest kolejne wzniesienie z amboną wśród gałęzi zdziczałych jabłoni, grusz polnych, olch, świerków, głogów, a jego szczególnym elementem jest kopiec przypominający kurhan grzebalny. Z wierzchołka rozpościera się malowniczy widok na lasy w kierunku Jeziora Kośno. W czystym powietrzu widać leśne ściany, jedną za drugą, zaznaczające w krajobrazie położenie grzbietów kolejnych coraz dalszych moren. 





Rześko
Staw w cieniu starych topól
W pobliżu zaś spoglądam na kępy starych topól oblepionych jemiołą. W ich cieniu skrywa się zagłuszone trzciną i turzycą rozlewisko. 









Bociany leśniczego w Nowym Przykopie

Bardziej w lewo od topól obserwuję dachy leśniczówki i jej zabudowań z gniazdem bocianów, a za kępą śródpolnego łęgu widzę uroczy staw w zagłębieniu między zagajnikiem sosnowym nad drogą z Pokrzyw z jednej strony, łąką na spadzistym zboczu z drugiej i leśną kępą z trzeciej strony na skraju wsi. 







Lęgowisko wodnych kur i łabędzi

U podnóża kopca jest zmurszała kładka, dogodne miejsce do fotografowania ptaków w oczeretach, albo do łowienia karasi.










W godowym nastroju
Pomnik żywego jelenia

Tuż po zimie dębczaki obsypane brązowymi liśćmi malowniczo kontrastują z tłem oszronionej trawy. Z sosnowego zagajnika niekiedy schodzą jelenie, jak onegdaj, kiedy fotografowałem je przy płocie nad drogą do Pokrzyw. 









Popłoch

Żurawie

Co roku na stawie czarne kury odchowują jedno, dwa pokolenia piskląt w gnieździe wśród tataraków na środku lustra. Co i raz je doglądam z ciekawości, patrząc jak rosną, dojrzewają a w końcu odlatują, gdzie oczy poniosą. Czasem płoszę czaple, żurawie, dzikie kaczki, a czasem zające, które potem czmychają pomiędzy drzewa zagajnika na skraju Pokrzyw. Tak bywa, jeśli nie dominuje susza albo bezśnieżna zima, które potrafią odsłonić muliste dno.




Zaduma

W stawie rosną pałki wąskolistne. Ich brązowe i zwarte w formie pałek kwiatostany po zimie puchną i zamieniają się w postrzępioną watę, która stopniowo odlatuje w porywach wiatru i opada na wodę lub przybrzeżne łąki. Na zdjęciach przybierają malownicze formy.









Lubię to miejsce. Jest wyjątkowo malownicze. Ze szczytu kurhanowego kopca staw jawi się istną perełką krajobrazu. Gody czarnych kur trwają tu bez przerwy aż do ostatniego wysiadywania jajek na gnieździe. W lustrze stawu częstokroć odbija się nieskazitelny obraz łąki i lasu nad nią, raz klarowny jak powietrze po ulewie, gdy odpłyną wszystkie chmury, raz tajemniczo zamglony, raz pomarszczony drobną falą wznieconą przez  figlarne podmuchy wiatru.
Nastrój jesieni

Czasem spotykam autochtona moczącego wędkę. Nie widziałem jednak, żeby cokolwiek złowił, chociaż twierdzi, że zdarzają się karasie. Coś jest na rzeczy, bo jednak wciąż wraca w to miejsce. Mimowolnie stał się bohaterem mojego najpiękniejszego jak do tej pory zdjęcia zrobionego podczas nostalgicznego jesiennego poranka.

sobota, 19 grudnia 2015

Poranek


Świt nad Przykopem

Kwietniowe i majowe poranki są zwykle mroźne. Przykop tak już ma. Wszędzie wokół jest cieplej, wszędzie pada więcej deszczu, wieją słabsze wiatry. Mojego domu na wydmie nigdy nie spowija wieczorna lub poranna mgła wstająca nad łąkami wokół. Mgła rozlewa się po zagłębieniach, podnosi się, napełniając rowy, otulając sosny samosiejki na łące, ale rzadko dotyka ogrodzenia mojej działki. Znak to, że dom stoi w dobrym miejscu. 





Powitanie gęsi

Szron na trawie i pajęczynach rozpiętych między wyschniętymi łodygami suchorośli potrafi być naprawdę malowniczy. A że ręce drętwieją! Cóż - taki urok warmińskich i mazurskich świtów. Nie marznę jednak. Krzyk gęsi ułożonych w długi klucz, donośny klangor żurawi spacerujących po łąkach i prowadzących puchowe pisklęta odrywa myśli od zimna. Człowieka ogarnia poruszenie. Krew żywiej płynie. Wrażenia stają się wzniosłe...



Pani żuraw i pisklęta


Tata żuraw obstawia tyły
Kamertonowa brzoza w świetle wstającego słońca jest malownicza bez względu na porę roku. Jej pień o świcie nabiera złocistej tonacji. Jej sąsiadka, brzoza rozwidlona w połowie wysokości na dwa wyniosłe konary, przypominające procę, emanuje podobnym ciepłem. Światło świtu inaczej maluje świat niż światło dojrzałego dnia.
 
Kolejne zdjęcia zatrzymują wciąż odmienne nastroje. Metalowy krzyż za krzakiem bujnej dzikiej róży, która rozrosła się nad rowem odprowadzającym leniwie wodę z pobliskiego bagna, ma w sobie coś nostalgicznego. Bagno zarośnięte starymi sosnami, świerkami, topolami, gąszczem wierzb, łozin i szuwarów, skrywa niespodzianki: to sarny, które spłoszone uciekają gwałtownymi susami, a to stadka szpaków, to znów kury wodne. Czasem z jego wnętrza dobiega basowe, jednostajne buczenie bąków, które gdzieś tam założyły swoje gniazda i tkwią między trzcinami z dziobami wyciągniętymi ku górze. Przez to nie sposób je wypatrzeć. Trzeba mnóstwo szczęścia, cierpliwości i wyostrzonego wzroku, by je odróżnić od chwiejnych łodyg zarośli i złapać obiektywem.

Naprzeciwko bagna jest siedlisko, którego wybiegają dwa przyjaźnie usposobione psy, towarzysząc mi w spacerach, póki czują zapach własnego domu.

Leśniczówka w Nowym Przykopie

Po drodze do leśniczówki w Nowym Przykopie posadowionej na wzgórzu za kępą rosochatych topól, i zazwyczaj oświetlonej wschodzącym słońcem, mijam dwa siedliska po prawej: jedno kupione przez przyjezdnego letnika i ledwie zabezpieczone przed zrujnowaniem: dom z czerwonej cegły o dachu z zarośniętej mchem czerwonej dachówce, z zielonymi okiennicami, na wierzchołku wzgórza obok stawu, skąd widać łąki i pola w stronę lokalnej szosy, a na nich sarny, bociany, żurawie, czaple, tudzież lisy, a nawet borsuki, jeśli zapędzą się zbyt daleko od leśnych zagajników; drugie zamieszkałe przez autochtona, który wiedzie nudną egzystencję, sądząc po obejściu. 

Polana żurawi

Za bagnem i porastającym je lasem otwiera się panorama kolejnej malowniczej łąki, będącej siedliskiem pary dostojnych żurawi. O wschodzie wnętrze łąki spowija głęboki cień. Kiedy nad nią panuje mgła, słońce przeszywa zamgloną przestrzeń włóczniami promieni przebijającymi się przez gałęzie drzew. 

Efektowne oświetlenie – bywa – odrealnia widok tego miejsca, zwłaszcza pod przykryciem mgły ścielącej się nad trawą.



Mazurek

sobota, 12 grudnia 2015

Pierwsze kroki za płotem



Zostawiwszy brzozy i dom za sobą, zanurzam się w nastroju pól i łąk przylegających do zagrody sąsiadów. Z drogi widać siedlisko innego rolnika ulokowane na wzgórzu. Spoza krawędzi wzgórza wyłania się wieża neogotyckiego kościoła, który posadowiono na wydmie w rozwidleniu dróg Nowej Wsi. Dzisiaj kościół otaczają stare sosny. Ich cień skrywa przykościelny cmentarzyk. Za najnowszymi grobami są groby dawnych nowowiejskich mieszkańców. Niektóre z nich nadal są otoczone opieką, inne, pamiętające jeszcze czasy I Wojny Światowej, podupadły, albo pochłonął je piasek.
Pole sąsiada

Nieco dalej krajobraz z podmokłą łąką i krzewami łozin tworzących malownicze kępy zostaje zasłonięty przez brzozowy zagajnik. Polna droga wpada w parów, za olchową kępą przemyka obok stawu, w którego lustrze przegląda się łąka i pole na łagodnym stoku. Po zimie staw przelewa nadmiar wody przez darń ku kępie osik i topól w zagłębieniu kolejnej łąki. Podczas słonecznych poranków jest poidłem dla jaskółek, które przy okazji zbierają z jego brzegów błoto do lepienia gniazd. 



Jaskółki nad stawem
Mam już wiele zdjęć jaskółek zawieszonych nad lustrem wody i swoim odbiciem, w towarzystwie wszędobylskich żab wygrzewających się w promieniach wczesnego słońca. Najwięcej jaskółek gniazduje w gospodarstwie sąsiada. Pod okapami domu i zabudowań gospodarskich utworzyły kolonię. Nie uświadczysz tam komarów. Właściciele ani myślą dostosowywać się do nadmiernych wymagań sanitarnych Unii. Potrafią godzinami opowiadać o zachowaniach jaskółek albo bocianów gniazdujących na stodole. Gdyby sądzić po ptakach w tym obejściu, sąsiedzi są najszczęśliwszymi gospodarzami w okolicy. Ich obejście jest przeciwieństwem odnowionego siedliska na wzgórzu. 

Mućka

Fotografowane o świcie gospodarstwo na wzniesieniu łąki w szacie porannej mgły, wydaje się skrywać nieodgadnioną tajemnicę ludzkiej egzystencji. Okna w białych okiennicach na tle ciemnych ścian z czerwonej cegły zdają się wszystkowidzącymi oczami. Księżyc nad dachem przydaje tajemniczości. Czasem mam wrażenie, że dom mnie obserwuje.






Dzień się zbudził

Słoneczny brzask zwolna zabarwia to misterium, a potem gasi nastrój tajemnicy. Krajobraz stopniowo porzuca melancholię, odkrywa swoje wnętrze, ożywa ruchem i misterium odwiecznej walki cienia ze światłem, kiedy słońce wyłania się spoza linii drzew wyznaczających bieg asfaltowej drogi. Widok jest za każdym razem inny skutkiem zmiennej aury: chmur, powietrza, wilgoci, temperatury i… mojego samopoczucia… To dlatego zdjęcia tych samych miejsc tak bardzo się różnią.




Krajobraz za płotem